Piłkarzy Lecha Poznań czeka w środę drugi ciężki mecz sparingowy - tym razem z przygotowującym się do startu w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów Rubinem Kazań.
Jarosław Ratajczak w walcem z Davidem Abwo z KGHM Zagłębia Lubin/fot. Adam Ciereszko
/PAP
Trzeci zespół poprzedniego sezonu rosyjskiej ekstraklasy ma ciężką drogę do fazy grupowej Champions League - aby zagrać w niej po raz trzeci z rzędu, będzie musiał wyeliminować dwóch rozstawionych przeciwników. Rosjanie przechodzą obecnie na rozgrywki w systemie jesień-
wiosna, mają więc trochę zwariowany, trzyrundowy sezon. Jak co roku Rosjanie mają trzytygodniową przerwę w rozgrywkach - Rubin wykorzystał ją na zgrupowanie w Niemczech. Mecz z Lechem będzie drugim i ostatnim dla Rubina przed powrotem do kraju. Lech ma swojego szpiega, który wiele wie o Rubinie - to Rafał Murawski, który w Tatarstanie spędził półtora roku. - Na pewno będzie to dla nas ciężki mecz. W Rubinie raczej serio podchodzi się do takich spotkań, bo przez cały czas trwa tam walka o miejsce w składzie. Proszę się temu nie dziwić, skoro gra tam tylu świetnych piłkarzy - twierdzi reprezentant Polski. Murawski przyznaje, że utrzymuje kontakt z byłymi zawodnikami Rubina. - Dzwonimy do siebie, ale nie wiem, w jakim składzie zagrają z nami - opowiada. Na pewno zabraknie w nim Ekwadorczyka Christiana Noboy, który gra w Copa America. - To będzie jeszcze trudniejszy mecz niż ten z Panathinaikosem, bo Rubin jest bardziej zdyscyplinowany taktycznie i ciężko jest się przedrzeć przez ich obronę - ocenia "Muraś".
W Lechu swoje ostatnie mecze rozegrają boczni obrońcy - Jarosław Ratajczak i Ben Starosta. Pierwszy z nich w czwartek wróci do Polski i prawdopodobnie znów zostanie wypożyczony do Olimpii Grudziądz, z którą
wiosną awansował do pierwszej ligi. Starosta ma spore zaległości treningowe i odstaje od innych graczy pod względem przygotowania fizycznego.
Przeciwko Rubinowi zagra już Aleksandar Tonew, który z powodu kontuzji opuścił poniedziałkowe starcie z Panathinaikosem. We wtorek normalnie trenował z zespołem, uczestniczył też w gierce na małym boisku. Indywidualnie wciąż trenuje za to Siergiej Kriwiec. - Raczej nie zagra podczas tego obozu. Liczę się z tym, że będzie potrzebował trochę czasu na dojście do formy. Przecież przez siedem tygodni był kontuzjowany - mówi trener Jose Mari Bakero. Kriwiec zgłosił chęć powrotu do normalnych zajęć, ale po jednym mocniejszym treningu ze specem od przygotowania fizycznego Luisem Millą okazało się, że jeszcze jest na to za wcześnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz