Wadą wielkiej drużyny jest to, że dokupienie do niej rezerwowego może kosztować 45 mln euro. Tyle ma zapłacić Barcelona za 22-letniego Chilijczyka Alexisa Sancheza.
172 cm wzrostu - to dowód, że po eksperymencie ze Zlatanem Ibrahimovicem, Pep Guardiola definitywnie stracił ochotę na wysokiego napastnika. Potrzebuje kogoś o gabarytach i charakterystyce gry zbliżonej do Davida Villi i Pedro Rodrigueza, kto po krótkim kursie przygotowawczym, będzie w stanie wesprzeć Leo Messiego. Podobno trenera Barcy zachwyciło u Alexisa Sancheza nie tyle 12 goli zdobytych w minionym sezonie dla Udinese, ale raczej 11 asyst świadczących o tym, że Chilijczyk nie jest egoistą. Messi musi być otoczony graczami świadomymi jego roli przewodniej.Alexis Sanchez
Sanchez szybko to zapewne zrozumie, choć kilkanaście lat temu, jeszcze w szkole, wykrzyczał do nauczycieli, że będzie kiedyś najlepszym piłkarzem świata. Dla 22-latka z Chile transfer do Barcy z Udinese, jest rodzajem skoku do raju. Podobno jego niedawno zmarły ojczym José Delaigue życzył sobie właśnie tego. "Dzwonił do mnie trzy razy dziennie i opowiadał, jak bardzo chciałby grać w Katalonii. Dzięki niemu jeszcze żyję" - mówił o pasierbie zmagając z nowotworem prostaty Delaigue. Determinacja Sancheza była decydująca, bo Udinese miało propozycje z Chelsea, Manchesteru United i City, Realu Madryt, Interu, Juve, a nawet Zenitu St Petersburg.
Światowa moda na dryblera z Chile doprowadziła do tego, że gdy kilka tygodni temu ustalano cenę 35 mln euro, prezes Udinese ogłosił, że jego gracz wart jest 50 mln. Już na zgrupowaniu kadry Chile przed Copa America Alexis wyznał kolegom: "idę do Barcy", a ci oczywiście pobiegli z tym do mediów.
Młodszy o 1,5 roku od Messiego "Cudowny dzieciak" (El Nino Maravilla) staje się najdroższym graczem w historii chilijskiego futbolu, bijąc rekord Marcelo Salasa, za którego w 2001 roku Juventus zapłacił Lazio Rzym 25 mln euro. Barca zapłaci 27 mln euro, plus 12 mln w zależności od wyników i 6 mln, które Katalończycy zrefundują Udinese w meczach towarzyskich.
Zakup Sancheza to rodzaj wotum nieufności Guardioli wobec Bojana Krkica (odchodzi do Romy), a może też Ibrahima Afelaya (odchodzić nie chce). Chilijczyk nie będzie jednak w Barcy graczem podstawowego składu, trudno sobie wyobrazić, by wygrał rywalizację z Villą, lub z Pedro. Na razie staje się więc luksusowym rezerwowym. Kiedy ma się taką drużynę, jak Guardiola, nawet 12. czy 13. piłkarz w kadrze może kosztować majątek.
Trener Barcy mocno wierzy w talent Sancheza. Wolał go niż Giuseppe Rossiego z Villarreal, nie wahał się namawiać prezesa Sandro Rosella na wydanie ogromnej kwoty. W ostatnich dwóch latach napastnicy kosztowali Barcę około 100 mln euro. Nie byłoby tych gigantycznych inwestycji, gdyby Bojan Krkic rozwijał się tak jak się spodziewano. W 2008 roku, kiedy pracę w Barcy kończył Frank Rijkaard, Krkic uznawany był za talent miary Messiego. Luis Aragones chciał go zabrać na Euro 2008, nieroztropny 18-latek odpowiedział jednak, że nie chce jechać, bo po sezonie czuje się przemęczony. Dziś byłby mistrzem świata i Europy, tymczasem niedawno siedział na ławce w drużynie U21.
Czy najlepszy piłkarz ostatniego sezonu w Serie A (według "La Gazetta dello Sport") odnajdzie się w Barcelonie? Guardiola jest tego pewny. Jego przeczucia transferowe nie zawsze się jednak sprawdzały. Wystarczy wymienić Ibrahimovica, a także Brazylijczyka Kerissona, za którego Katalończycy zapłacili Palmeiras 14 mln euro w 2009 roku, a nie został nawet przedstawiony, jako gracz Barcelony. Dziś nie można mu w ogóle znaleźć klubu.
Całe Chile kibicowało pierwszemu rodakowi, który miał zagrać w Barcelonie. Na zgrupowaniu przed Copa America trener drużyny narodowej ogłosił dziennikarzom, że jeśli przyjdzie do podpisania kontraktu, zwolni Alexisa. Kiedy pewnego dnia gracz opuścił ośrodek treningowy, wszystkie chilijskie media stawiły się na lotnisku, by sfotografować go wsiadającego do samolotu w oczekiwaną podróż do Europy. Tłum tkwił tam bez skutku, okazało się, że zawodnik wyjechał załatwić zupełnie inną sprawę.
Przepychanki transferowe trwały blisko trzy miesiące. Wypowiadali się w tej sprawie niemal wszyscy - zgodnie twierdząc, że nie ma lepszego kandydata do zespołu nr 1 w Europie niż "El Nino Maravilla". Szybki, z niebanalnym dryblingiem, potrafiący w pojedynkę rozbić obronę. Od początku Copa America prasa w Katalonii opisywała jego grę, jakby już był graczem Barcy. Do niedawna błyszczał w Argentynie bardziej niż Leo Messi i Neymar. Victor Valdes zapewniał niedawno, że doskonale pamięta Sancheza z mundialu w RPA (Hiszpania wygrała z Chile 2-1) i, że bardzo przyda się Barcelonie. Zobaczymy. Do pełni szczęścia w Katalonii brakuje już tylko wygranie zimnej wojny z Arsenem Wengerem o Cesca Fabregasa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz